Henryk Sienkiewicz
„ Krzyżacy ”
Fragment rozdziału X
Dalszą rozmowę przerwały im odgłosy rogów w boru, które ozwały się daleko przed nimi. Zych wstrzymał zaraz konia i począł słuchać.
- Ktoś ci tu chyba poluje - rzekł. - Poczekajcie.
- Może opat. Toby dobrze było, żebyśmy się zaraz spotkali.
- Cichajcie no!
Tu zwrócił się do orszaku:
- Stój!
Stanęli. Rogi ozwały się bliżej, a w chwilę później rozległo się szczekanie psów.
- Stój! - powtórzył Zych - Ku nam idą. Zbyszko zaś zeskoczył z konia i począł wołać:
- Dawajcie kuszę! może zwierz na nas wypadnie! wartko! wartko!
I porwawszy kuszę z rąk pachołka, wsparł ją o ziemię, przycisnął brzuchem, pochylił się, wyprężył grzbiet jak łuk i chwyciwszy palcami obu rąk cięciwę, naciągnął ją w mgnieniu oka na żelazny zastawnik, za czym założył strzałę i skoczył przed siebie w bór.
- Napiął! bez korby ci napiął! - szepnął Zych, zdumiony przykładem tak nadzwyczajnej siły.
- Ho, to morowy chłop! - odszepnął z dumą Maćko. Tymczasem rogi i granie psów ozwało się jeszcze bliżej, aż nagle po prawej stronie boru rozległ się ciężki tupot, trzask łamanych krzów i gałęzi - na drogę wypadł z gęstwiny, jak piorun, stary brodaty żubr z olbrzymią, nisko pochyloną głową, z krwawymi oczyma i wywalonym ozorem, zziajany, straszny. Trafiwszy na wyrwę przydrożną, przesadził ją jednym skokiem, upadł z rozpędu na przednie nogi, ale podniósł się i już, już miał skryć się w gęstwinie po drugiej stronie drogi, gdy nagle zawarczała złowrogo cięciwa kuszy, rozległ się świst grotu, po czym zwierz wspiął się, zakręcił, ryknął okropnie i runął jak gromem rażony na ziemię.
Zbyszko wychylił się zza drzewa, napiął znów kuszę i zbliżył się gotów do strzału ku leżącemu bykowi, którego zadnie nogi kopały jeszcze ziemię.
Rysunek Antoniego Piotrowskiego do wydania z 1905 roku
Krzyżacy : powieść historyczna dla młodzieży, pod kierunkiem autora ułożona.
Krzyżacy : powieść historyczna dla młodzieży, pod kierunkiem autora ułożona.